Czy śledziliście obrady szczytu klimatycznego COP26? A to, co działo się na ulicach Glasgow podczas konferencji ONZ? Opinii na temat tego wydarzenia w Wielkiej Brytanii jest wiele. Najczęściej powtarzające się to: puste słowa, totalne rozczarowanie, festiwal hipokryzji, show dla naiwnych. Ja dorzucam do tego słowo ZERO, ale w całkiem w innym kontekście niż myślicie…      

 

COP26 był podobno jednym z największych politycznych zgromadzeń, które jakiekolwiek odbyło się w Wielkiej Brytanii. Czy powinniśmy się cieszyć z tej liczby i odbierać ją za dobry znak, że tak dużo wysoko postawionych delegatów i światowych przywódców jest żywo zainteresowanych losem Ziemi? A może zwrócić uwagę na ślad węglowy, jaki wyprodukowały te wszystkie samoloty, które sprowadziły do Glasgow (jak podają źródła internetowe) ok. 25.000 uczestników konferencji? Czy też wskazać, że na powstrzymaniu zmian klimatycznych bardziej zależy aktywistom, którzy w liczbie 100.000 osób wzięli udział w manifestacji, domagając się bardziej zdecydowanych działań?

Fot. BBC

 

ŚWIATEŁKO W TUNELU

No cóż, COP26 już za nami. Niektórzy czują się rozczarowani jego rezultatami. Inni uznali je za „historyczne”. Długo spierano się o szczegóły porozumienia końcowego. Faktem jest, że konferencja klimatyczna ONZ po raz pierwszy wezwała państwa świata do odejścia od paliw kopalnych, w tym węgla kamiennego. Niestety, zostało ono osłabione pod naciskiem Chin i Indii, a same sformułowania odnośnie odejścia od węgla są mało precyzyjne.

Greta Thunberg napisała na swoim koncie na Twitterze: „COP26 dobiegł końca. Oto jego podsumowanie: bla, bla, bla”

Z kolei Nigel Topping, przewodniczący ONZ ds. działań na rzecz ochrony klimatu na wysokim szczeblu, był bardziej dosadny: „Pomimo wszystkiego, co osiągnęliśmy, wciąż żałośnie brakuje nam tego, na co zasługują przyszłe pokolenia”.

Bardziej optymistycznie brzmią słowa Marka Wattsa, dyrektora grupy C40: „Jedynym najszybszym sposobem, w jaki rządy krajowe mogą dotrzymać obietnic, jakie złożyły na COP w ciągu najbliższych lat, jest przekazanie większej władzy miastom”.

Fot. www.dw.com

 

Moje podsumowanie ostatniego COP oraz wszystkiego co działo przed nim, ale ściśle się z nim wiąże brzmi: ZERO. Zero jak… budynki o zerowej emisji dwutlenku węgla. Wiąże się ono z 3 inicjatywami: wspomnianym C40, kampanią Cities Race to Zero oraz Koalicją Czystego Budownictwa. Zanim Wam szerzej wyjaśnię hasło ZERO, zwrócę uwagę, że budynki, o których mowa, tworzą miasta i to tak naprawdę w nich będzie się ważyć przyszłość kolejnych pokoleń.

MIASTA TO BUDYNKI

Miasta są zarówno źródłem, jak i ofiarą kryzysu klimatycznego. Choć zajmują zaledwie 2% powierzchni Ziemi, to według szacunków UNEP są aktualnie domem dla ponad 50% światowej populacji, a do 2060 r. liczba ta sięgnie 70% [pisałem o tym w artykule „5 megatrendów, które zmieni twoje życie w mieście”]. Takie zagęszczenie ludności i budynków powoduje zużycie 78% światowej energii oraz generuje ponad 70% gazów cieplarnianych (dane z raportu IPCC). Wysoki ślad węglowy w miastach spowodowany jest nie tylko transportem, ale i przemysłem budowlanym.

Emisje dwutlenku węgla z obszaru budownictwa powstają w wyniku działalności obejmującej budowę i eksploatację budynków oraz produkcję materiałów budowalnych, takich, jak stal i beton. Sektor zyskał miano „śpiący gigant” emisji dwutlenku węgla.

Co to oznacza? To, gdzie lokalizujemy nowe budynki i jak są one budowane ma kluczowe znaczenie dla redukcji emisji i zarządzania naszą ekspozycją na skutki zmian klimatycznych. Że większość współcześnie budowanych obiektów powstaje z materiałów, które mają negatywny wspływ na zdrowie i samopoczucie człowieka. Że te budynki w dłuższej perspektywie czasu stają się nieefektywne, bo w cyklu ich życia nie bierze się pod uwagę ani rozwiązań smart i eko, które zmniejszają zużycie prądu i wody, ani elastyczności, czyli możliwości adaptacji budynku do innego celu użytkowania.

Fot. www.sustainability-coalition.org

 

Domy i przedmieścia nie są budowane tak, aby wytrzymać fale upałów i inne zagrożenia wynikające ze zmiany klimatu. Eksperci prognozują, że do roku 2050 r.  1,6 mld mieszkańców miast będzie regularnie narażonych na działanie ekstremalnie wysokich temperatur, a ponad 800 mln ludzi mieszkających w 570 przybrzeżnych miastach – na powodzie w wyniku podnoszenia się poziomu mórz. Betonowy świat stanie się pułapką dla nas, chyba że… pójdziemy w kierunku ZERO.

BURMISTRZOWIE MAJĄ GŁOS

To teraz przechodzimy do sedna. Czy mówi Wam coś Grupa C40? A kampania Cities Race to Zero?  Albo Koalicja Czystego Budownictwa? Wszystkie one koncentrują się wokół działań MIAST, a nie krajów, na rzecz walki z zagrożeniem klimatycznym.

W roku 2005 r. powstała grupa C40, która wówczas została założona przez 18 dużych miast. Obecnie to sieć prawie 100 wiodących miast na świecie, które stanowią jedną dwunastą ludności świata i jedną czwartą światowej gospodarki. Pracują nad podjęciem pilnych działań zmniejszających emisje gazów cieplarnianych i zmiany klimatyczne, jednocześnie poprawiając zdrowie, dobrostan i możliwości ekonomiczne mieszkańców miast.

Burmistrzowie miast C40 podjęli zobowiązanie do ograniczenia wzrostu średniej temperatury na świecie do 1,5°C. Współpracują z szeroką koalicją przedstawicieli świata pracy, biznesu, młodzieżowego ruchu na rzecz klimatu i społeczeństwa obywatelskiego.

 

 

C40 ma już za sobą spektakularne efekty. Np. burmistrz Austin, które należy do C40 – Steve Adler – może pochwalić się tym, że miasto wyprzedza innych w przejściu na czystą energię. Po wcześniejszych inwestycjach w energię słoneczną, OZE stanowi obecnie 46% energii w miejskiej sieci elektrycznej Austin, w porównaniu do 21% w całym kraju. W październiku Austin przesunął swój cel zerowych emisji netto z 2050 roku na 2040, z „silnym naciskiem” na ograniczenie emisji do 2030 roku!

Obecnie burmistrz promuje system transportu publicznego, który jest częściowo sfinansowany z podwyżki podatku od nieruchomości, zatwierdzonej przez wyborców w zeszłym roku. Czy są efekty tych działań, inne niż dla klimatu? Oczywiście. Robotnicy napływają do Austin – jego populacja wzrosła o jedną piątą w ciągu ostatniej dekady, a duże firmy technologiczne otwierają tam swoje sklepy.

Burmistrzowie tych miast działają odważnie i konsekwentnie. Przykładem potęgi miasta był ruch burmistrza Londynu, Sadiqa Kahna, który rozszerzył opłatę za strefę bardzo niskiej emisji na 4 miliony londyńczyków i ich pojazdy, pomimo głośnej krytyki ze strony przedstawicieli władzy na szczeblu krajowym.

Z kolei burmistrzyni Sztokholmu, Anna König Jerlmyr powiedziała, że harmonogram jej miasta dotyczący sieci transportowej bez paliw kopalnych wyprzedził cele krajowe, a burmistrzyni Bogoty, Claudia Lopez, opisała wspierany przez C40 plan budowy sieci transportowej dla rozległej, zatłoczonej samochodami stolicy Kolumbii praktycznie od zera.

Takie przykłady sugerują, że miasta mogą czasami forsować działania szybciej i skuteczniej niż przywódcy krajowi.

Podczas COP26 grupa C40 zrobiła kolejny krok na przód – m.in. uruchomiła Koalicję Czystego Budownictwa.

SEKTOR NIERUCHOMOŚCI: MÓWIMY TAK ZEROWEJ EMISJI!

Podczas COP26 ogłoszono nową koalicję miast i firm z sektora nieruchomości: Koalicję Czystego Budownictwa, której celem jest zmniejszenie o połowę emisji z globalnego sektora budowlanego do 2030 roku. Tworzy ją 11 firm – z branży architektonicznej, inżynieryjnej i budowlanej. Koalicja ma na celu wykorzystanie wiedzy fachowej i rozwiązań z całego łańcucha wartości budownictwa oraz realizację obietnicy burmistrzów C40.

Komentarze na temat tej inicjatywy opublikowane na stronie www.buildingtocop.org/ idealnie oddają to, co sam głoszę od kilku lat, jako Prezes firmy działającej w sektorze budowanym.

Neil Martin, dyrektor generalny Lendlease Europe, globalnej grupy zajmującej się nieruchomościami i inwestycjami, która specjalizuje się w kształtowaniu miast skomentował to w ten sposób: Jako branża projektujemy i budujemy miejsca, w których miliony ludzi będą żyć i pracować w roku 2050 i jeszcze później. Bardzo ważne jest, aby te miejsca były naprawdę przygotowane na przyszłość: elastyczne i zdolne do odegrania pełnej roli w radykalnym zmniejszeniu emisji dwutlenku węgla, aby zbudować świat o zerowej emisji dwutlenku węgla, którego tak pilnie potrzebujemy. Będzie to wymagało bezprecedensowego poziomu determinacji i współpracy w całym łańcuchu wartości – od inwestorów i deweloperów po budowniczych i producentów materiałów. Można to zrobić i nie ma czasu do stracenia.

Fot. www.smartcitiesworld.net

Temu głosowi wtóruje Diane Hoskins, która obecnie pełni funkcję współzarządzającej w Gensler, największej na świecie firmie architektonicznej generującej 1,235 miliarda dolarów przychodów, najwięcej ze wszystkich firm architektonicznych w USA: Wierzymy, że droga do dekarbonizacji może zostać znacznie przyspieszona dzięki sektorowi nieruchomości. Ponieważ budynki w znacznym stopniu przyczyniają się do zanieczyszczania świata przez gazy cieplarniane, a ich oddziaływanie trwa przez dziesięciolecia, rozwiązanie problemu naszej branży może potencjalnie zmienić reguły gry w zakresie globalnej dekarbonizacji. Jestem przekonana, że gdy wszystkie elementy ekosystemu nieruchomości i budynków — projektanci, dostawcy, konstruktorzy, właściciele i operatorzy — zaangażują się w takim samym stopniu, uzyskamy ogromną redukcję emisji dwutlenku węgla.

 

W podobnych duchu działają członkowie Net Zero Carbon Buildings Commitment. Zobowiązanie Net Zero Carbon Buildings wzywa sektor budowlany do podjęcia działań w celu dekarbonizacji środowiska budowlanego, zainspirowania innych do podjęcia podobnych działań i usunięcia barier we wdrażaniu. Wzywa sygnatariuszy do osiągnięcia zerowej emisji dwutlenku węgla netto we wszystkich obszarach budynków znajdujących się pod ich bezpośrednią kontrolą do 2030 r. oraz do popierania, aby wszystkie budynki były zerowoemisyjne netto do 2050 r. Budynki o zerowej emisji dwutlenku węgla netto to zielone i zdrowe budynki. Wykorzystują energię bardzo wydajnie i są zasilane ze źródeł odnawialnych. Jestem za!

WYŚCIG PO ZERO

Wśród kluczowych działań C40 realizowanych podczas COP26 było także ogłoszenie, że ponad 1000 miast zobowiązało się do „przejścia w kierunku zrównoważonych systemów budowlanych” w ramach kampanii ONZ „Cities Race to Zero” (więcej o tym tutaj >>>.)

Cities Race to Zero to kampania dla miast zachęcająca do podjęcia zobowiązania zmniejszenia o połowę emisji dwutlenku węgla do 2030 r. Chodzi o zielone ulice, czyste powietrze, projektowanie i budowanie budynków zero emisyjnych, działania w kierunku zmniejszenia odpadów i świadomego recyklingu.

Fot. metropolis

 

Tak, patrząc na COP26 mam wrażenie, że to nie kraje, ale MIASTA kształtują mocniej naszą rzeczywistość i przyszłość. To one dostrzegają szanse i zagrożenia, a dzięki mniejszej i zwinniejszej strukturze są w stanie działać szybciej i skutecznej niż struktury państwowe dla dobra naszej planety. Te smart miasta widzą zarówno problem, jak i ogromny potencjał do zmiany na lepsze w sektorze budownictwa – z czego osobiście się bardzo cieszę. Miasta to budynki, a przyszłość należy do zrównoważonego budownictwa. Wierzę w to i zachęcam do przyłączenia się do wyścigu po ZERO.

 

 

Udostępnij:

Smart City to miasto
szczęśliwych ludzi.

Dariusz Stasik

Obserwuj na Instagramie