Co sprawia, że mieszkańcy jednego miasta czują się szczęśliwi, a innego już nie? Co ma wpływ poszczególnych grup społecznych na ich poczucie przynależności, bezpieczeństwa, komfortu? Czy jest przepis albo rozwiązanie, które jest w stanie zmienić smart city w happy city dla wszystkich pokoleń?
Well-being – słowo klucz
Coraz częściej słyszy się sformułowanie well-being w odniesieniu do wielu aspektów naszego życia: miejsca pracy, budynków, przestrzeni miejskiej, a nawet relacji międzyludzkich. I coś w tym jest, bo w well-being nie tyle chodzi o równowagę, co o poczucie szczęścia, tak zwanego zadowolenia z tego, co robimy, albo gdzie się znajdujemy. Rozpatrując to w aspekcie miast i mieszkańców, co podkreśla też Charles Montgomery, autor książki „Miasta szczęśliwe”, chodzi o zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i wsparcia, brak samotności czy wyobcowania w społeczności. Te składowe tworzą wysokiej jakości relacje społeczne czyli tzw. dobrobyt społeczny (nie pieniądze!).
W badaniu z 2002 r. psycholodzy Ed Diener oraz Martin Seligman odkryli, że to nie płeć, lub status społeczno-ekonomiczny, ale więzy z bliskimi i przyjaciółmi, ich wsparcie wpływają na to, czy czujemy się bardziej czy mniej szczęśliwi w miejscu, w którym mieszkamy. Podobne badania powtórzono w Iranie i Jordanii. Potwierdziły tę samą zależność: silne relacje społeczne przekładają się nie tylko na ocenę satysfakcji z życia, ale również sprawiają, że takie osoby są zdrowsze – żyją średnio o 15 lat dłużej, niż mieszkańcy izolowani społecznie np. osoby niepełnosprawne fizycznie, seniorzy, biedni, bezdomni. Wiąże się to często z niedostosowaną do ich potrzeb przestrzenią miejską, brakiem lub słabymi programami wspierającymi integrację społeczną, problemy z przemieszczaniem się po mieście, czy niedostateczne rozwiązania prawno-finansowe.
Izolacja społeczna, według badań Holt-Lunstad z 2017 r., stanowi większe ryzyko śmierci, niż inne znane czynniki ryzyka, takie jak palenie tytoniu, nadmierne spożywanie alkoholu, otyłość i brak aktywności fizycznej!
Warto podkreślić, że siła zaufania społecznego wykracza poza relacje z rodziną i bliskimi przyjaciółmi. Nawet przypadkowe, powierzchowne publiczne spotkania poprawiają nastrój ludzi tak samo, jak czas z bliskimi przyjaciółmi. Mówimy o nawiązaniu kontaktu wzrokowego z przechodniem, przywitaniu się z sąsiadem, pogawędce z lokalnym rzeźnikiem lub o pozdrawianiu się z baristą z lokalnej kawiarni. Badania pokazują, że te pozornie płytkie spotkania są mocno skorelowane ze wzrostem gospodarczym, kreatywnością i szczęściem.
Przestrzeń mądrze zaprojektowana
I tu powstaje pytanie: czy miasto może wpłynąć na nasz well-being społeczny? Czy jest w stanie wspierać różne pokolenia i grupy społeczne, by nie czuły się wyizolowane? Jak najbardziej! Po pierwsze: należy zwrócić uwagę na infrastrukturę miejską. I nie chodzi tu o estetykę, ale o potrzeby różnych mieszkańców. Warto wprowadzić dialog społeczny i zapytać obywateli danego miasta: czego im brakuje w tej przestrzeni? Czasami chodzi o kameralne strefy do wypoczynku dla całych rodzin (tak stworzono Bute-Robson Plaza w Vancouver), czasami o bezpieczniejsze drogi z wolniejszym ruchem aut i większą przestrzenią do spacerów oraz jazdy na rowerze (miasto Mexico), czasami o niższe krawężniki, by mogły wjechać na nie osoby niepełnosprawne fizycznie, matki z wózkami, osoby starsze poruszające się o lasce, czy dzieci na rowerkach, a czasami o zaprojektowanie przestrzeni w parku miejskim w sposób zapewniający równość płci (gender mainstreaming w Wiedniu).
Bute-Robson Plaza w Vancouver, fot. www.vancourier.com
Jak widać – sposób projektowania infrastruktury miejskiej jest bardzo ważny. Badania pokazują, że tam, gdzie są nowoczesne galerie, sklepy, apartamentowce, wieżowce, zamknięte osiedla – tam wieje chłodem, jeśli chodzi o stosunki międzyludzkie. Mieszkańcy, czy turyści nie wytrzymują zbyt długo w takich miejscach. Bardziej ceniony jest klimat lokalnych, mniejszych sklepów oraz butików, uliczne kawiarnie i bary, bo w nich czujemy się bardziej kameralnie i zżyci z okolicznym środowiskiem. Przykład? Wystarczy porównać Happiness Street oraz ulicę Deira w Dubaju i zobaczyć, która naprawdę tętni życiem, gromadząc wszystkie pokolenia.
Wniosek nasuwa się prosty: nie technologie cyfrowe, jak Facebook, czy inne smart aplikacje, ale projektowanie ulic, przestrzeni publicznych i mieszkań pod kątem towarzyskim może pomóc nam wszystkim połączyć się ponownie.
Miasto bez nierówności społecznych
Charles Montgomery, z którym osobiście się zgadzam, podkreśla, że smart city to miasto, które stara się minimalizować niedolę, dba o nasze zdrowie, zamiast wywoływać choroby, oferuje prawdziwą swobodę życia, poruszania się i kształtowania życia w sposób, jaki uznajemy za stosowny, uczciwie i sprawiedliwie rozdzielać między swych mieszkańców przestrzeń, dostępne usługi, budować i umacniać więzi międzypokoleniowe.
Świetnym przykładem, jak to robić, jest Bogota. Enrique Penalosa – burmistrz Bogoty jest nazywany też „burmistrzem od szczęścia”. Penalosa twierdzi, że można zaprojektować miasto tak, by dać ludziom poczucie godności i pozwolić, by czuli się bogaci. To pokazuje, jak dobrze znany był mu problem tego miasta, dzięki czemu mógł znaleźć rozwiązanie, które sprawi, że mieszkańcy poczują się szczęśliwsi.
Bogota – stolica Kolumbii ma jeden z najwyższych wskaźników nierówności w dochodach (duża różnica między bogatymi a biednymi). Burmistrz Penalosa postawił na zrównoważony system transportu miejskiego nazwany TransMilenio, który stał się podstawą sprawiedliwości społecznej, a jednocześnie uporał się z paraliżującym natężeniem ruchu w mieście. Wprowadzono także niedzielę bez samochodu – w godzinach od 7 do 14 zamykanych jest prawie 75 mil głównych autostrad. W efekcie mieszkańcy zaczęli korzystać z komunikacji, rowerów, chodzić pieszo, co mocno wpłynęło na zacieśnienie się więzi międzypokoleniowych.
Ponadto burmistrz Penalosa podwoił opłatę za parkowanie w mieście i ograniczenia dla ruchu aut, odnowił ulicę pod kątem pieszych, stworzył mnóstwo terenów zielonych do rekreacji. Wszystkie te zmiany znacząco wpłynęły na jakość życia w mieście.
Filary sukcesu smart cities
Migracje, depopulacja, zmiany społeczne i demograficzne nie ułatwiają włodarzom współczesnych aglomeracji pracy, bo różne grupy to inne potrzeby, bariery i problemy.
Patrząc na przykłady smart cities z całego świata, jak Oslo, Kopenhaga, Wiedeń, Londyn, Barcelona, Amsterdam, Hong Kong, Toronto, czy Tokyo widać jednak, że tym wyzwaniom udaje się sprostać. Jak? Mówi się, że rozwiązania i technologie wdrażane w smart cities mają na celu poprawę życia każdego obywatela. Jednak prawdziwa poprawa zaczyna się od ulepszenia ludzi, a nie tylko miejsc, w których żyją. To oznacza, że mądre miasto musi stymulować mieszkańców. Tak było z Kopenhagą, czy wspominaną Bogotą. Miasto przeanalizowało potrzeby i problemy w czasie rzeczywistym, wdrożyło zmiany, za którymi poszła zmiana zachowań obywateli. Zaczęli jeździć na rowerach, komunikacją miejską, korzystać ze wspólnych przestrzeni.
Według mnie, patrząc na wszystkie obszary życia w mieście, gdzie władze smart city mogą skutecznie i z korzyścią dla obywateli stymulować ich, zauważam 3 najważniejsze: szeroko pojęte zdrowie, wysoka produktywność oraz duże możliwości rozwoju osobistego.
Pod pojęciem zdrowia miasto zazwyczaj oferuje szeroko rozumianą opiekę zdrowotną, obiekty sportowo-rekreacyjne i tereny zielone, czy dostęp do leków. Miasto smart dodatkowo stymuluje mieszkańców do zdrowego trybu życia, poprzez np. sieć ścieżek rowerowych, systemy rowerów i hulajnóg miejskich, organizowanie imprez edukacyjno-sportowych, dbanie o czyste powietrze, ograniczenie hałasu w mieście itp.
Zagadnienie produktywności związane jest głównie z komunikacją oraz miejskimi kartami i aplikacjami. Duże miasto oferuje szereg połączeń ze światem i krajem w oparciu lotnisko, PKP, PKS oraz komunikację miejską. Natomiast smart city oferuje coś więcej! Począwszy od dynamic traffic solutions – inteligentnego systemu zarządzania korkami w mieście – przez wielofunkcyjne karty miejskie, do wszelakich płatności, a skończywszy na aplikacjach miejskich. Smart city promuje także budowę biurowców w systemie mix-used tzn. wielofunkcyjnych, gdzie oprócz biura jest np. przedszkole, pralnia, siłownia, sklep, a także zachęca do korzystania z parkingów typu Park & Ride. To także miasto przyjazne dla osób niepełnosprawnych.
W obszarze rozwoju osobistego, oprócz szerokiej oferty edukacyjnej, miasto smart stymuluje studentów, aby po ukończeniu uczelni zostali i założyli tutaj swoje rodziny, oferuje programy finansowo-doradcze wspierające start-upy oraz zachęca do działań inwestycyjnych i rozwojowych przedsiębiorców, tworzy specjalne strefy przemysłowe z doskonałą infrastrukturą i komunikacją.
Dlatego też wśród entuzjazmu wobec smart cities warto pamiętać o najważniejszym elemencie każdego miasta: o obywatelach. Życzę swojemu miastu i Waszym, by zawsze mieszkaniec oraz jego poczucie well-beingu były papierkiem lakmusowym do wszelkich smart rozwiązań.